Zastanawiam się co tu napisać i czy ubrać to w jakieś szykowne słowa, ale jednak nie zrobię tego, więc po prostu ogłaszam, że blog District of the Damned zostaje otwarty. Oto tymi prostymi słowami serdecznie zapraszam do zapoznania się z opisem i oczywiście do dołączenia. No to wbijajcie, czekamy na was, razem stworzymy coś niezwykłego!
District of the Damned
piątek, 9 lutego 2018
Rosalie Cameron
"Jedyny sensowny sposób na życie w tym świecie, to ten pozbawiony reguł."
|k.|21 lat|hetero|brak partnera|
Rasa:
wilkołak-faeria
Charakter:
"Blask ciemnością bije.
Szept krzyczy.
Słowa milczą.
Szkaradność pięknem.
Piękno zgubą.
Uśmiech bujdą.
Paradoksy kuszą.
Pozory mylą.
Struga krwi
zastyga."
Pozory mylą,
nieprawdaż? Widzisz jej oczy, usta,
uśmiech, a tak naprawdę nic nie widzisz. Jej uwodzicielska natura zwodzi. Jest
osobą pełną optymizmu? Nie. To może pesymizmu? Nie. To się nazywa realizm. Do życia podchodzi z dystansem, zna realia
świata. Jest bystra i inteligenta. Jej charakter bardzo ukształtowało to kim
się stała za pośrednictwem genów.
Rosalie często się
uśmiecha, może to się wydawać ciepłym gestem, lecz to tylko uśmiech, nieraz
przykrywka prawdziwej osobowości. Element pomagający mocno wpłynąć na czyjś
odbiór. Nieraz to po prostu jej gra aktorska, a czasem prawdziwe oblicze. Może
się uśmiechać, ale to z tego powodu, że zaraz skręci ci kark. Bardzo osłabło
jej ludzkie odczuwanie niektórych emocji, stało się tak może przez to kim się urodziła
lub umyślnie je tłumi, jak dym tlący się z żarzących węgielków, które w każdym
momencie mogą rozniecić ogień. Nie ulega nim łatwo. W sytuacjach wydaje się
trudnych potrafi zachować anielski spokój i znaleźć jak najszybciej
rozwiązanie. W kontakcie z nią można dostrzec, jak wielką
skrzynią cynizmu, oschłości i jak to nazwiesz "czystej wredoty" (choć
to złe określenie, bardziej nazwałabym to szczerym realizmem) dysponuje. Działa
porywczo, pod wpływem impulsu i spontanicznie. Jest to dla niej rozwiązanie
najkorzystniejsze.
Jest szczera do bólu, mówi co myśli, nie
zamierza sztucznie się uśmiechać i mówić, że jest słodko, miło i przyjemnie, a
nad tym wszystkim widnieje kolorowa tęcza. Nie rzuca słów od tak, zanim coś
powie przemyśli to, a jeśli nie są warte wypowiedzenia zastępuje je ciszą.
Dość
częstym zjawiskiem jest u niej cisza, co może wydawać się dziwne przy porywczym
charakterze, ale nie jest przekupką na targu by cały czas paplać. "Mowa
srebrem, milczenie złotem" stare dobre przysłowie. Zawsze patrzy się w
oczy swojego rozmówcy. Jej upodobaniem
jest "jeździć" po ludziach, drwić z nich i patrzeć w ich oczy.
Uwielbia powiedzieć parę tak ciepłych, szczerych słówek. Śmieszy ją zdziwienie
atakowanej przez nią osoby. Mówi co widzi, mówi co myśli. Liczysz na litość?
Czy może na to, że się odgryziesz, a ona weźmie to do siebie? Jeśli myślisz, że
to słaba, delikatna istota niegodna szanowania to możesz gorzko tego pożałować.
Wspominając o pozorach uważaj żebyś nie znalazł się na podłodze z krwawiącym nosem i zmienioną powierzchnią
twej pięknej twarzyczki. Naiwni ci co myślą, że się zmieni. Tak stworzyła ją
matka natura i tak zabierze ją śmierć.
Nienawidzi podlegać
czyjejś władzy i określonym schematom, które to są przez nią stale łamane. Sama
się rządzi, nie potrzebuje nikogo do pomocy. Kieruje się własnymi zasadami,
więc narzucanie jej czegoś nie ma większego sensu. Już wolałaby zginąć niż by
być czyimś sługusem. Rzyga tym. Działa po swojemu i najczęściej samodzielnie.
Nie szuka też pochwał, czy bycia w centrum uwagi.
Wielbi samotność
ponad czasy, lecz nie gardzi dobrym towarzystwem, szczególnie tym, w którym
może się nieźle zabawić, pożartować i poczuć ducha szaleństwa. Jest rozrywkowa
i uwielbia się śmiać. Preferuje akcje, gdzie może stanąć twarzą w twarz z
niebezpieczeństwem, wtedy gdy drwi i rozdziera „nieprzyjaciół”. Walki,
eksperymentowanie i niemożliwe wyzwania są jej nieodłącznym składnikiem życia.
Kocha ryzyko i przypływy adrenaliny. A najczęściej zwycięstwo to tylko czysta
formalność.
-„Jest pokręcona”-
jednak czasem ta według ciebie „pokręcona”
gdy dorwie cię w swoje łapy może być nieprzyjemnie dla ciebie
cukiereczku.
Jeśli chodzi o
zaprzyjaźnienie się w jej słowniku nie do końca coś takiego zasiaduje swoje
miejsce. Pozytywna relacja z kimś innym
jest raczej sojuszem, bowiem jest on bardziej wolny od emocji typowo ludzkich,
mniej kruchy niż przyjaźń. Nie przychodzi jej łatwo komuś zaufać. Poza tym nie
lubi i nie potrafi mocno angażować się uczuciowo (no chyba, że przydarzy się
jakiś szczególny wyjątek). Docenia jednak moc sojuszu.
W tym miejscu można
też wspomnieć o związkach miłosnych. Dla niej to przelotne omotanie psychiczne
i „uczuciowe”. Nie wierzy w prawdziwość tego uczucia. Nie leżą jej jeszcze
stałe związki. Jednak lubi tę formę zabawienia się. Musi pamiętać, aby cały
czas być czujną w tej zabawie.
Nie myśl, że jest łatwym kąskiem, wręcz
odwrotnie. Tak łatwo to nie ma. Może kiedyś
pośród talii głupców znajdzie się jakiś Joker, który zakończy, a tym samym
rozpocznie… coś.
Rodzina, inaczej
schronienie dla psychopatów jest jej niezwykle bliska, ale nie uzewnętrznia
tego. Szczególnie jej równie ciekawe pod względem charakteru rodzeństwo. Jest
jej umocnieniem, ale i słabostką, powodem do radości i nerwów. Najbardziej
nienawidzi i kocha swojego starszego brata-Jeremi’ego. Prawdziwej matki nie zna, ale bardzo szanuje
i lubi opiekuńczą Marion, która zastępuje jej matkę. Ojciec, ojciec jest czasem
obojętny, czasem przejęty, pewny i twardy, a jeszcze indziej nieobecny.
Fundamenty się kruszą i nie chcą się scalać.
Przeklęci są oni
wszyscy.
Jej kolejnym
nieodłącznym elementem składowym życia jest ból. Przeklęta Pięta
Achillesa. Najbardziej jej towarzyszy
wtedy, gdy przybiera wilczą postać. To on doprowadza do tego, że można odejść
od zmysłów. Z reguły nie przepada za widokiem krwi, lecz czasem posiada żądzę
widoku jej. Potrafi zabić z zimną krwią, a to zdarza się jej najczęściej w
dzień pełni, oczywiście dzień powszedni też nie stawia granic. Następny dzień
po niej jest jak kac, wtedy żałuje co zrobiła albo chce zapomnieć i nie
żałować.
Popatrz teraz w jej
oczy, na jej usta, jej uśmiech. No i co nie zwiodła cię? Może nie, może tak, ale jeśli tego nie
zrobiła to na pewno w najbliższej przyszłości to zrobi i jeszcze zadrwi z
ciebie. Więc nie bądź naiwny.
Czujność, przede
wszystkim czujność misiu kolorowy.
Historia:
Zakazana natura
czasem chce się ujawnić, wyjść na światło dzienne i ostro kopnąć życie w dupę.
To się mści. Tym bardziej gdy ktoś do natury wsadzi swoje łapy.
Taki związek wogle
nie powinien zaistnieć, ani nawet wydać owocu. Od samego początku przeklęty.
Matka Rosalie
„anielska demonica” zostawiła ją pod opiekę ojcowi parę godzin po urodzeniu w
dzień pełni i zniknęła, stopiła się z cieniem. Ojciec teraz miał płacić do
końca swych dni za te przewinienie, wychowując wilkołaka, w którego żyłach w
jakiejś części płynie krew z dodatkiem faerii. Połączenie cudowne. Nie...
Przecież od razu tej istocie była przepisana śmierć w wyniku naturalnej
selekcji, ale złego grom nie bierze.
Rosła w oczach,
zawsze wydawała się być starszą niż była naprawdę, wychowywana przez Marion,
starszą siostrę i brata, po części ojca . W między czasie na świat przyszły na
świat bliźniaki dziewczynka i chłopak. Wszyscy chcieli żyć jak normalna
rodzina, zatuszowując jeszcze kim naprawdę są, potem dali spokój. Nie można
było bez przerwy trzymać w zamknięciu wilczej natury, bo to by ich zżarło.
Czy mając 15 lat
można wiedzieć wszystko? Można na przykład wiedzieć to, że siedzi się po pas w
gównie, że jest coś, od czego nie da rady uciec, że to coś jest gorsze niż
choroba. No Rosalie się akurat o tym przekonała. „Bystra kobitka” – chciałoby
się powiedzieć- a może tym bardziej wtedy gdy słyszała jak trzaskają jej
kości, jak ból wypełniał jej klatkę
piersiową, pozbawiając ją tchu, jak w tamtej chwili wolała umrzeć, jak jej
pokój pogrążony w mroku i lekkim świetle księżyca wypełniał się ciągiem
przekleństw i pisków?
Stała się kimś, kto
był dla niej obcy. Sama była obca dla siebie.
Przez najbliższy rok
nie umiała wogle zapanować nad sobą, tym bardziej nikt inny nie mógł tego
zrobić za nią. Próbowała unikać momentów, w których mogłaby się mocno
rozzłościć, po tym jak któregoś razu rzuciła się niemalże ojcu do gardła
rozwścieczona kłótnią, on jednak w porę odepchnął ją mocno na ścianę, że aż ta
nie wytrzymała takiego pocisku i rozsypała się. Rodzeństwo i Marion musieli
włożyć bardzo dużo siły w to, by ją powstrzymać przed dalszym atakiem.
Lecz od pełni nie
dało się jej uciekać. Nie kontrolowana rzucała się w zakątki przedmieścia i
łamała karki przyziemnych, zatapiała w nich swoje szczęki, uciszając ich
żałośnie bijące serca. W takie noce budziła się z rękami we krwi. Najgorsze w
tym wszystkim było to, jaką bezsilnością wobec tego co się dzieje wykazuje
ojciec. Jego inne dzieci nie przeżywały takich katorg, nie zostawiały po sobie
tylu ciał opuszczonych z życia. Brakło w nim autorytetu. Dziewczyna wiedziała
już w tedy co nieco o tym, że ma inną matkę i kiedy ból i wściekłość rządziły
jej ciałem, wyklinała ją, chcąc kiedyś w końcu spojrzeć jej prosto w twarz.
W każdą następną
pełnie, by zmniejszyć ilość przez nią zabitych była przypinana do łóżka
łańcuchem, a na straży stała dwójka z jej rodziny. Co z tego, że łańcuchy mogła
zmienić w proch, a stojących na straży roznieść. Jednak to one pozwalały
zapanować nad szałem i pamiętać kim się jest. Życie nie rozpieszcza.
W 17 urodziny
przypadła przeklęta noc. Właściwie wprawione wilkołaki nie muszą się wtedy za
specjalnie przejmować, kontrolują to. Procedury były te same. Ale ona nie była
ta sama. Uwięź zamieniła w proch, a straż została rozproszona. Biegła przed
siebie, ignorowała wrzaski za sobą, ignorowała wrzaski przyziemnych, ostatnie
co zdążyła to zostawić „drzazgę” w ciele jakiejś dziewczyny, potem nastała
ciemność, a ogromny ciężar przygniótł jej głowę. W głowie huczały jej wrzaski.
Gdy się przebudziła ujrzała nową w domu, znała te błękitne oczy, które nie były
już tak wypełnione czarnymi źrenicami, rozszerzonymi pod wpływem heroiny.
Właściwie od przeklętej nocy minęły dwa dni. Dziewczyna prawie nieruchomo
leżała na kanapie i wpatrywała się w sufit. Marion siedziała obok niej i
podawała jej szklankę z wodą. Jeremi znacząco popatrzył na Rosalie i zabrał ją
do biblioteczki.
-Dość już tego!
-Po co ją uratowałeś?
To ćpunka z ulicy. Mogłam ją dobić.
- Nie. Venatrix
zamieszka z nami, będzie naszą siostrą, tu nauczy się kontroli. Będzie tobie i
ojcu przypominać co ujrzało świat. Ty też musisz się kontrolować, inaczej do
spółki z zimnymi zamienicie to co jest w pustkowie. Ty masz być silna! Moja
matka, która zginęła z ich ręki, chciałaby żebym tak postąpił, nie możesz być
jak krwiopijcy. Koniec z tym, masz się kontrolować, słyszysz!
Od tamtej chwili jej
najstarszy brat przejął kontrolę nad tym by ją nauczyć panowania nad sobą, sam
nie wiedział z czym ma do czynienia, bo to co ujrzało świat było przeklęte.
Musieli znaleźć sposób na to. Później przeprowadziła się do Celertem, by zacząć samotnicze życie. Tam stała się Alphą, weszła w inne kręgi i stanęła na czele Damned. Z tej perspektywy można by rzec, że klatki z
filmu życia Rosalie płynnie następowały jedna po drugiej. Można analizować
każdą scenę, każde przyłożenie w twarz, każde słowa, każde polowanie na krwiopijców, każde wymowne
spojrzenie. Ale czas jest za cenny. W końcu znalazł się sposób kontroli. Życie
stało się prostsze, zmieniło się na lepsze? Nie. Ktoś kiedyś powiedział, że
życie nie jest łatwe, no i kurcze miał gość racje. Życie się nie zmieniło,
zmienił się sposób życia. To co się nie zmieniło to ból, który jest
nierozłącznym towarzyszem Przeklętej.
Aparycja:
Jest kobietą z wdziękiem, widząc ją, łatwo można ulec pozorom "okładki
książki", „anielskiej urody” . Jest dość wysoka z atutami kobiety w pełnej
krasie oraz widocznym zarysem mięśni. Ma
długie ciemnobrązowe włosy. Na jej twarzy widnieje częsty uśmiech ułożony z
kuszących ust. Patrząc wyżej można zobaczyć toń brązu i złocistości, która
czasem jest jaśniejsza, a czasem wpada w szarość; nieraz mieni się szkarłatem. Jej oczy wydawałoby się mówią
wszystko, lecz zawsze mogą kryć coś innego niż myślisz, są studnią bez dna lub
szklaną taflą. Na nadgarstku od dzieciństwa ma wyryty znak nieskończoności. Na
jej ciele mniej lub bardziej są widoczne niezanikające blizny po zabawach z jej
"chłodnymi" przyjaciółmi i Łowcami.
Umiejętności:
Jest wilkołakiem, więc przemiana w wilka, innego wyjścia nie ma. Jako wilkołak
ma wyostrzone zmysły, u niej jest to głównie wzrok i słuch. Oprócz tego jest
bardzo silna i szybka- nawet gdy jest pod normalną postacią. Posiada kontrolę
nad swoimi przemianami. Lecz jest jedno ale. Każda przemiana niesie za sobą
ogrom bólu, który musi ścierpieć. Nieraz kończyło się to złamaniami kości,
które jak wiadomo szybko się zrastają, doprowadzając do jeszcze większej katorgi.
Najgorzej jest podczas pełni kiedy to trudno jest jej zapanować nad sobą, a ból
przejmuje jej ciało. Być może odpłaca się tak jej to, że w jej żyłach nie
płynie tylko czysta wilczo-ludzka krew, istnieje również ta od pół anioła i pół
jego przeciwieństwa. Przez to też ma coś w rodzaju "przeczucia o
przeszłości"- jest to coś silniejszego niż zwykłe przeczucie, ale słabsze
od wizji przyszłości. Właściwie jest to trudno określić. Oprócz tego umie w większym stopniu władać magią.
Nie jest jej również obce władanie bronią.
Nie jest jej również obce władanie bronią.
Inne:
- WIELBI ponad czasy swoich pijawkowatych chłodnych przyjaciół, którzy ją
niesamowicie bawią- o ironio.
- Nie jest łatwo wyczuć jej jako wilkołaka, gdyż ma trochę zmieniony zapach przez jej geny.
- Może się wydawać, że trochę odstaje od pierwotnych wilkołaków.
- Jej słabostką jest zamiłowanie do szybkości. Często bierze udział w nielegalnych wyścigach.
- Ma lekkie problemy ze Służbą Porządkową jak i z Łowcami.
- Pełnia jest dla niej dniem przeklętym.
- Wyłączanie emocji jest jej sposobem nad panowaniem nad wilczą postacią.
- Nienawidzi się cackać z jakimiś rzeczami czy zadaniami.
- Wśród rasy wilkołaków jest Alphą
- Uwielbia oglądać burze.
Kontakt:
~howrse: piwonnia
~e-mail: 12wilk12@gmail.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)